Nie wiem, czy już wspominałam, ale raz, dwa razy w miesiącu spotykam się z 4 przemiłymi kreatywnymi osóbkami na kreatywno - towarzyskich spotkaniach. Najczęściej na tapecie jest decoupage, ale było też filcowanie, a ostatnio ... malowałyśmy. No tak... ja i malowanie... ale jak to mówią ... byka za rogi i już. Po pierwsze - miało to być tzw. malowanie intuicyjne - w moim przypadku baaardzo intuicyjne. Na spotkaniu namalowałam coś zupełnie innego - pastelami olejnymi na płótnie - można było kombinować to kombinowałam - czego pozostałości (małe kropeczki po uzyciu konturówki jeszcze widać - ale coś z tym zrobię). Ponieważ musiałam wyjść jako pierwsza, nie skończyłam obrazu i w domu zabrałam się za rozcieranie pasteli olejnych terpentyną i ... palcami... No i nie mam pojęcia, jak to się stało, ale wyszło coś zupełnie innego ... jakoś tak "skołowana" jestem :D
Poniżej efekty :D